2014/12/29

JUL PÅ LISEBERG

Mimo że nie piszę, wchodzicie tutaj. Oczywiście o ile statystyki nie robią sobie ze mnie przysłowiowych jaj. Muszę powiedzieć, że właśnie w takich chwilach, czuję że zaniedbuję bloga. Chciałabym pisać dużo więcej, ale trzeba też przecież przeczytać ulubioną książkę czy obejrzeć ukochany serial. Do tego wszystkiego dochodzi szkoła. Teraz dodatkowo nie ma mnie prawie cały czas w domu,. Jestem z rodziną, która przyjechała do nas w odwiedziny. W sobote wracają już do Polski, więc chcę spędzić z nimi jak najwięcej czasu. 

moja kochana familja.

Wczoraj byliśmy za małych zakupach, jak dla mnie – małych, bo dziewczyny kupiły dosyć sporo rzeczy. Zjedliśmy dobre jedzonko i wybraliśmy się do Lisebergu. Dzięki temu że spadł śnieg, było jeszcze bardziej świątecznie. Klimat niesamowity. Nie da się opisać słowami magii panującej tam. Nie zrobiłam dużo zdjęć ponieważ wyłączyły nam się telefony z zimna. Ale muszę powiedzieć, że zdecydowanie warto było pójść.

2014/12/23

MERRY XMAS



Wow, 23 grudnia. Już! Dzisiaj! A jutro? Wigilia. Ludzie w mieście szaleją, wiem bo byłam. Kolejki kilometrowe. Świąteczna gorączka, tylko śniegu brak, jednak jeśli moja pogodynka się nie myli, jutro spadnie śnieg. Więc prawdopodobnie święta będą białe. Oby.  


To są bułeczki szafranowe, czyli tak zwane Lussebullar. W Szwecji jada się je w okresie adwentowym. Jak na pierwszy raz, wyszły całkiem smaczne. Przepis na 100 % znadziecie w internecie, więc jeśli chciałybyście takie bułeczki zrobić, polecam! Naprawdę smaczne, nie za słodkie, takie w sam raz.  

Niżej choinka mojej siostry. Pierwsza żywa w naszym domu. Zazwyczaj mamy sztuczną, zresztą w tym roku też. U siebie w pokoju też postawiłabym takiego chojniaka, ale wtedy musiałabym wynieść łóżko z pokoju, bo niestety mam zbyt małe pole manewru.

Dzisiejszy dzień spędzę częsciowo na siłowni, bo zaraz po skończeniu tego posta, się tam wybieram. Później czeka mnie pakowanie prezentów i gotowanie z mamą (chociaż pewnie skończy się na mieszaniu łyżką albo krojeniu warzyw, jestem kiepska w gotowaniu, więc lepiej nie ryzykować).

A to mój pepparkakshus, czyli domek piernikowy. Tyle roboty, a wystarczy 10 minut i domek zjedzony.  

Przybywam dzisiaj z życzeniami dla was, bo znając życie, jutro nie będzie na to czasu. Tak więc, życzę WAM wszystkim - szczęśliwych, spokojnych i Wesołych Świąt oraz mnóstwa prezentów pod zieloną choinką. Aby uszka oraz pierogi smakowały jak co rok. Aby uśmiech gościł na waszych twarzach i aby te święta były wyjątkowe, przepełnione ciepłą rodzinną atmosferą.



JESZCZE RAZ, WESOŁYCH ŚWIĄT!

2014/12/21

INSPIRACJE WIGILIJNO - SYLWESTROWE


Dzisiaj przychodzę do was z inspiracjami wigilijno-sylwestrowymi. Sama jeszcze nie wiem co na siebie włożę. W mieście nie znalazłam żadnej odpowiedniej sukienki, a na zamówienia z internetu jest już stanowczo za późno. Zresztą szczerze mówiąc, nie lubię zamawiać ciuchów z internetu. Zanim coś kupię, muszę to przymierzyć, dotknąć oraz obejrzeć z każdej strony. Zamawiając rzeczy z internetu nie mamy takiej możliwości. I tak na prawdę trzeba liczyć na szczęście, że rzecz będzie wykonana solidnie z dobrego materiału, no i że będzie dobrze na nas leżała. Mi raczej szczęście nie dopisuję, dlatego z internetu zamawiam tylko rzeczy, które przymierzyłam wcześniej w sklepie i wiem, że na 200 % będą idealnie pasowały. Za rok swoje poszukiwania zacznę dużo szybciej, żeby nie skończyło się to tak jak w tym roku. Zostały trzy dni do świąt, a śniegu nie widać. Kiedy jeździłam do szkoły, to było mi to nawet na rękę. Mój rower i śnieg nie przepadają za sobą. Jednak teraz gdy mam już wolne, chciałabym żeby trochę popadało, no halo? co jak co, ale w Szwecji śnieg powinien się pojawić. To moje pierwsze święta w Szwecji. Zazwyczaj wigilię i sylwestra spędzamy w Polsce. W tym roku jednak, przyjeżdża do nas rodzina z Polski. Za dwa będą już tutaj i oczywiście nie mogę się doczekać ich przyjazdu. Tęsknie za wszystkimi i nie mogę się doczekać aż ich zobaczę. Mam nadzieje, że za rok odwiedzi nas rodzina ze strony mamy. I że moja Marysia znajdzie czas by wybrać się do mnie do Szwecji w odwiedziny.

Niżej macie kilka propozycji świąteczno - sylwestrowych. Czasami nie trzeba wcale szaleć z ubraniami, wystarczą tylko fajne dodatki i jest mega. Czerwone lub bordowe usta/paznokcie pasują idealnie na taką okazję. Jakiś duży naszyjnik, zegarek, elegancka torebka, wszystko to doda uroku waszej stylizacji.




torebka NELLY / pierścionki, kapelusz, marynarka H&M / pomadka NARS / lakier OPI / spodnie DR DENIM / bluzki, spódniczka ?

1, 2, 4 NELLY / 3 GINA TRICOT

top, marynarka, naszyjnik, bransoletki H&M / bluzka z falbanką, futerko, woskowane rurki GINA TRICOT / czarne rurki DR DENIM / torebka ?


1, 2, 3, 4 NELLY

2014/12/13

LENIUCH

szalona sobota, godzina 21, ja wciąż się obijam. Żartuje oczywiście, leniuchowanie to ja dopiero zacznę. Za chwilę planuję nadrobić zaległości w Pretty Little Liars, jednak już chyba wiem co się wydarzy w najbliższych odcinkach. Ah ci fejsbukowi spojlerowcy. Cóż jeszcze? Last Christmas, Rockin' Around The Christmas Tree, Santa Claus Is Coming To Town i inne świąteczne bajery znam już na pamięć. Kupiłam ostatnio cztery nowe smaki liptona, i tak sobie pijaam po pięć herbatek dziennie.


Mimo tego, że w przyszłym tygodniu szykują się dwa sprawdziany (w tym jeden z matmy, trzymajcie kciuki), to czuję już luz. Bez sensu będzie zacząć przed świętami z nowymi tematami, dlatego też pewnie będziemy oglądać filmy i rozmawiać o ocenach. Niedługo czas wybrać się do miasta i popatrzeć za jakąś kreacją na wigilie/ sylwestra? Macie już coś? A jak z prezentami? Kupione?


2014/12/11

TANIA & IDEALNA MASKARA - LOVELY CURLING PUMP UP

Dzisiaj o tuszu tanim i dobrym, o którym zdecydowanie powinno mówić się więcej. Jest wiele niedocenianych, tanich produktów, które swoją jakością śmiało dorównują kosmetykom z wyższych półek. Kiedyś szperając w internecie natknęłam się na tusz Lovely Curling Pump Up, miał dużo dobrych opinii, więc z ciekawości postanowiłam go kupić. Jako, że jego cena wynosi niecałe 10 zł, nie oczekiwałam od niego zbyt wiele. Zależało mi jedynie na braku ''pajęczych nóżek''. I teraz uwaga, nawet nie wyobrażacie sobie mojego zaskoczenia, kiedy pierwszy raz pomalowałam się tym tuszem. Po pierwsze pogrubienie, po drugie wydłużenie a po trzecie pięknie rozczesane rzęsy. Czyli wszystko to czego od tuszu idealnego oczekuję. Być może opakowanie nie należy do najpiękniejszych, powiedziałabym nawet, że przypomina trochę te chińskie tusze po 3 zł. Ale nie ma co wymagać za taką cenę no i efekt jaki otrzymujemy. Cieszę się, że tusz kosztuje tylko 9 zł, bo mogę zaoszczędzić i kupić sobie coś innego w zamian. Ostatnio nawet Rossman miał promocje, drugi produkt gratis, więc jeden taki tusz wychodził po 4,5 zł. Śmieszna cena za tak fantastyczny produkt. 

Tusz ten, śmiało mogę uznać go za odkrycie roku, bo swoją ceną i jakością powalił mnie na kolana. Nie gwarantuję wam, że dla was też okaże się być takim cudem, bo każda z nas wymaga czego innego od danego kosmetyku. Jednak za taką cenę, warto kupić go choćby tylko na spróbowanie, bo być może okaże się być tym jedynym. Minusów żadnych nie zauważyłam, no jedynie to niefajne żółte opakowanie o którym już wspominałam. Poza tym małym szczegółem, uważam, że tusz jest mistrzowski. 


2014/12/02

SICK&TIRED



Chorowanie jest paskudne. Cofam wszystkie te razy, kiedy to życzyłam sobie być chora, aby opuścić kilka dni szkoły. Dzisiaj jestem na nogach od 5 rano, zużyłam już tonę chusteczek, schudłam z 10 kg- bo najzwyczajniej w świecie nie mam apetytu, no i tęsknie za szkołą. Wiedziałam, że praktyki w przedszkolu wiążą się z przeziębieniem, ale nie myślałam, że skończy się to nieprzespanymi nocami oraz zakwasami na brzuchu, które spowodowane są kaszlem. Wczoraj wysłałam mamuńke, do apteki po jakieś leki, bo na pójście do lekarza nie mam co liczyć. W Szwecji przyjmą mnie chyba tylko wtedy, gdy będę miała 45 stopni gorączki i wyglądać będę jak trup. Tak, w takim wypadku dostałabym jakieś leki - w innym razie? zalecane jest siedzieć i kurować się w domu.. a jeszcze miesiąc temu, myślałam o tym, że już dawno nie byłam chora, aż tu nagle bum.

Ah w jakim ja jestem świątecznym nastroju już. Święta za trzy tygodnie. Dom ustrojony, choinka na swoim miejscu, a mini mikołaj wita gości przy drzwiach. Prawie wszystkie prezenty już kupione. Teraz tylko zostało pakowanie, ale to sama przyjemność. Jutro jeśli starczy mi sił, zrobię kartki świąteczne. Jeśli coś z tego wyjdzie, pokaże wam efekty. Jak u was z prezentami? Już kupione? Czy jesteście zwolennikami zrobienia zakupów na ostatnią chwilę?

2014/11/23

CHRISTMAS GIFT IDEAS

Został jeszcze miesiąc, dla niektórych to sporo czasu, dla mnie niewiele. Nie lubię kupować prezentów na ostatnią chwilę, bo pośpiech z reguły jest kiepskim doradcą. Żeby ułatwić wam lekko zadanie postanowiłam, że zrobię post właśnie z pomysłami na prezenty świąteczne. Oczywiście to jest bardzo ogólne podejście do tematu. Każdy jest inny i każdy lubi coś innego, dlatego też wybrałam rzeczy, które powinny spodobać się każdemu, bez względu na zainteresowania czy wiek. W stronę makijażu czy książek zbytnio się nie zagłębiałam, bo to są zazwyczaj rzeczy, które przychodzą nam pierwsze na myśl. Mam nadzieje, że dzięki takiej małej dawce inspiracji chociaż troszeczkę pomogę wam z wybraniem.  A jeśli chodzi o mnie? Co ja zażyczyłam sobie od moich świętych w tym roku? Cóż, przez cały rok mam niekończącą się listę rzeczy, które chciałabym mieć/ kupić, a kiedy zbliżają się święta, nagle okazuje się, że nie potrzebuję nic. Na szczęście tydzień temu mnie oświeciło i udało mi się zapisać kilka rzeczy. Jednak codziennie zmieniam zdaniem dopisuje coś nowego, zmazuje coś starego.. Napiszcie mi koniecznie jakie wy macie pomysły na prezenty, być może wy podsuniecie mi jakiś pomysł.









2014/11/18

BAREMINERALS ORIGINAL FOUNDATION

Jakiś czas temu pytałam was czy używałyście kiedyś kosmetyków mineralnych BareMinerals. Wtedy to właśnie, zamówiłam sobie zestaw podstawowy tej firmy, w którym znajdowały się trzy pędzelki (do bronzera, podkładu oraz korektora), puder, bronzer i dwa podkłady w dwóch różnych odcieniach. Bronzer jest odjazdowy. Wygląda bardzo naturalnie i jest wydajny. Jeśli chodzi o podkład to pierwsza próba nałożenia tego dość dziwnego, bo sypkiego podkładu okazała się katastrofą. Teraz już wiem, że musiałam się po prostu przyzwyczaić, opanować jakąś technikę. Nigdy wcześniej nie używałam kosmetyków mineralnych, więc to było dla mnie coś całkowicie nowego. Jako że zamówiłam zestaw w najjaśnieszym odcieniu, dostałam podkłady o kolorze - fairly light oraz light. Początkowo myślałam, że ten drugi odcień nigdy nie zostanie przeze mnie użyty, bo wydawał się być po prostu za ciemny. I szczerze mówiąc ten biedny light, musiał poczekać sobie kilka miesięcy zamknięty w szufladzie. Między czasie, kiedy byłam w Polsce kupiłam sobie kolejne opakowanie fairy light, jednak wzięłam 8g (w zestawie mają po 2g). I tak sobie używałam ten podkład, aż do czasu kiedy zdecydowałam się znowu dać szanse temu, który uważałam za zbyt ciemny. Jako, że było lato i byłam opalona, zakochałam się w tym kolorze i nie mogłam uwierzyć, że przez tak długi czas używałam tamtego bladziocha, przez którego moja twarz wyglądała na szarawą. Podkład się skończył i przyszedł czas na kupienie nowego, początkowo myślałam, żeby kupić 8g, ale przypadkowo natknęłam się na ofertę, w której dostajemy aż 18g produktu! Bez zastanowienia kupiłam i jestem zadowolona. Wiem, że starczy mi na długi czas, tym bardziej, że używam go na przemian z innymi podkładami. Jeśli szukacie czegoś o mocnym kryciu, to na pewno nie zadowoli was ten podkład, bo krycie jest średnie. Jednak mi imponuję tym, że nie zapycha, jest zdrowy dla skóry, wygląda naturalnie i jest bardzo lekki. 



2014/11/13

C’est la vie


Jak już pewnie zauważyliście, nie piszę za dużo na blogu. To miejsce gdzie, chcę podzielić się z wami sobą, głównie poprzez zdjęcia. Mój blog nie jest miejscem, na który przelewam swoje przemyślenia. Staram się coś tam wystukać na klawiaturze ale piszę mało. I to nie dlatego, że pisanie ciężko mi przychodzi, absolutnie nie. Pisać kocham. Tutaj głównie chodzi o to, że nie lubię dzielić się z innymi swoimi uczuciami. Bo gdzieś tam jakaś cząstka mnie, mówi mi, że nie powinnam tego robić. Kiedyś byłam bardzo uczuciowym dzieckiem, dostałam wiele razy porządnego kopniaka w tyłek i zmieniłam się. Życie ukształtowało mnie, na człowieka jakim jestem teraz. Ostatnio bardzo dużo się nad tym zastanawiałam. Nad zmianami, nad tym jacy jesteśmy i jacy byliśmy. Ja przez ostatnie trzy lata stałam się innym człowiekiem. Nie wiem, czy tak to działa u każdego, że nagle po prostu jakby coś pryska i zmienia się nasz tok myślenia, nagle robimy rzeczy, których byśmy nigdy nie zrobili. Rzeczy, które uważaliśmy za nieważne stają się tymi najważniejszymi. Z zewnątrz, jestem wciąż tą samą pozytywną Klaudią, w środku to już inna osoba. Czasami sama się nie poznaję. Oczywiście u mnie zmiana uderzyła w pozytywną stronę. Fajnie, że zaczęłam zauważać zawsze coś pozytywnego u każdego człowieka. Odblokowały się we mnie jakieś emocje. Odezwała się moja empatia. Nauczyłam się rozumieć ludzi i im pomagać. Doceniam to co mam, próbuję żyć najlepiej jak się da. Pokochałam życie.

2014/11/09

NEW IN




Ostatnio nie było mnie tutaj jakiś czas, ale wracam z powrotem i nigdzie się już nie wybieram. Dzisiaj tak piękny jesienny dzień, słoneczko świeci, dużo kolorowych liści i jakoś tak czuć już święta. Wczoraj wróciłam z Göteborga, gdzie kupiłam troszeczkę nowych rzeczy, głównie do pokoju. Szkoda, ze mam taki mały pokoik i tak niewielkie pole działania. Zawsze zanim coś kupię, muszę się dziesięć razy zastanowić czy znajdę na to miejsce. Uwielbiam wszelkiego rodzaju świeczki, obrazy, świeczniki, wazony i inne piękne rzeczy, które dodają uroku każdemu wnętrzu, ale nie lubię przesady. Nie lubię mieć w każdym kącie czegoś, dlatego teraz siedzę i zastanawiam się gdzie ja to wszystko postawie.. Jak już ogarnę sprawe z pokojem, obejrzę jakiś dobry film, ewentualnie Pretty Little Liars. Jestem kilka odcinków do tyłu, bo szczerze mówiąc nie daję już rady z tym serialem. Wszystko jest tak naciągane, że czekam z niecierpliwością na wiadomość o ostatnim sezonie tego serialu. Jutro zaczynam praktyki w przedszkolu, które leży minute od mojego domu. Jak to możliwe, że aż tak bardzo dopisało mi szczęście?

2014/11/01

HELLO, NOVEMBER

Ciężko uwierzyć, że już tak blisko do świąt, sylwestra i moich 19-nastych urodzin. No może z tymi urodzinami to trochę przeginam, ale czas leci tak szybko. Życie ucieka mi między palcami. W powietrzu czuć już swięta.. no przynajmniej ja czuję. Najchętniej to już bym ubrała choinkę, powiesiła kolorowe lampki oraz postawiła śpiewające mikołaje na oknie. To moje ulubione święta w roku, chyba nic dziwnego, że chcę nacieszyć się cała magią z nimi związaną? Uwielbiam ten klimat. I chociaż z reguły bardzo nie lubię śniegu (być może dlatego, że wcale nie ułatwia mi on dotarcia do szkoły, oraz bardzo szybko zamienia się w błoto) to lubię na niego patrzeć.. przez okno, kiedy siedzę w domu, otulona 10-cioma kocami.
Ja naprawdę nie rozumiem, co jest takiego złego w tej jesieni? O co wszystkim chodzi, bo ja osobiście jesień uwielbiam! Kolorowe liście i wcale nie tak deszczowe dni. Długie wieczory, które kończą się dobra ksiażką, lub ulubionym serialem. Świeczki tu, świeczki tam. Magia. Czas odpoczynku. Moja ulubiona chai latte i owocowe herbatki. (Chociaż szczerze mówiąc, herbatki to nic nowego, kocham przez cały rok, jestem niewątpliwie od nich uzależniona. Jesienią pijam ich po prostu więcej) Grube skarpetki mile widziane, w zasadzie to podstawa, nawet całoroczna podstawa, coś z czym się nigdy nie rozstaje. Jesienią mój aparat szaleje z radości, dlatego też ogromnie jest mi smutno, że nie mam czasu by wyjść na jakąś porządną autumnową sesje. Lubie jesień, bo to idealny czas na moje ulubione emu- najwygodniejsze, najcudowniejsze. Tak wiem, tak widziałam, tak czytałam te wszystkie ''docinki'' na temat tych butów. Natomiast, ja uważam, że wszystko zależy od jakości. Swoje mam już drugi sezon i prezentują się bardzo ładnie. Uwielbiam jesień za długie płaszczyki, bo do tego tylko fajny szalik i jest miód malina. Szaliki i moja miłość do nich, o tym już wspominałam, gdzieś tam w jakimś poście. Jesienią nikt nie wytyka mi mojego domatorstwa. Bo tak, jestem domatorem. Od niedawna, ale jestem. Oglądanie ulubionego serialu pod kołdrą brzmi znacznie lepiej niż marzniecie na dworze, w pochmurny i deszczowy dzień. Z roku na rok jesień staje mi się bliższa, a coraz to mniej lubię lato. Przymykam oko na zimny wiatr i deszcz, a cieszę się jesienną magią. W upalne dni nic mi się nie chce. Jesienią jestem znacznie bardziej zorganizowana i mam zaplanowane wszystko od A do Z. Potrafię się skupić na tym co mam zrobić, a twórczość i wena otaczają mnie jak nigdy. No cóż, chyba lepiej tworzy mi się przy szarościach. Co najważniejsze, jesień to dla mnie taki ostatni przystanek przed świętami. To czas kiedy cieszę oko, pięknymi dekoracjami na mieście- kolorowymi lampkami i cudownie ustrojonymi choinkami. 

2014/10/24

HAPPY GIRL

Co za dzień! Rano miałam jakieś przeczucie, żeby zostać w łóżku i nie pójść do szkoły (ale z drugiej strony, mam tak codziennie..) W każdym bądź razie wstałam i doczołgałam się do szkoły, a kilka minut po tym jak ściągnęłam z siebie kurtkę, przeczytałam wiadomość od naszej nauczycielki. Jest chora, możemy pospać sobie dłużej. Ah tak, świetnie. Tylko, że ja już przyjechałam do szkoły. Nie śpię od dobrych dwóch godzin i na pewno nie uda mi się  już zasnąć. Według mojego planu, następna lekcja miała zacząć się dopiero za 3 godziny, więc zabrałam swoje rzeczy i pojechałam z powrotem do domu. 3 godzinna przerwa jak najbardziej na plus, ale szczerze? Wolałabym skończyć 3 godziny szybciej, no ale niestety tak to już jest z tymi szwedzkimi planami lekcji. Przerwa tu, przerwa tam. Zabawne, że czasami jestem w szkole do 16, a mam tylko trzy lekcje. No ale jak mówią, życie. Tak więc wyglądał mój ostatni dzień w szkole przed feriami.

Siedzę tu i piszę ten post z ogromnym uśmiechem na twarzy i nawet ten deszcz za oknem nie popsuje mi humoru. Są ferie i w końcu wyrobię się ze wszystkim. Wcale nie cieszę się z tego że będę mogła pospać sobie do 10, nie, nie. Mnie bardziej cieszy to, że będę miała cały dzień tylko dla siebie. Zazwyczaj jak przychodzę ze szkoły od położenia się spać, dzieli mnie jedynie 6 godzin. I jak na złość, te 6 godzin mija jak jedna. Nie wyrabiam się z życiem i zasypiam o 1 w nocy, rano wstaję nieprzytomna. I tak to mniej więcej wygląda. Naturalnie jest tu część mojej winy, bo pogodzenie, treningu, czytania, nauki, bloga, fotografii i rodziny jednocześnie, może być trudne. Ale ja mimo wszystko się staram. Wiem, że trochę przeginam z nauką. Szczerze to, nie pamiętam, żebym kiedykolwiek w życiu się tak uczyła. Miałam w miarę dobre oceny, ale nigdy się niczego nie uczyłam z książek, wszystko pamiętałam z lekcji. Nie potrzebowałam uczyć się na sprawdzian, żeby coś napisać, spokojnie wyciągnęłam 3 na wiadomościach z głowy. Czasami dopisało mi szczęście i dostałam 4. Kiedy przyjechałam tutaj do Szwecji szybko się zorientowałam, że ta metoda tutaj nie zadziała. BO, po pierwsze nie rozumiałam wszystko co nauczyciele mówili na lekcji a po drugie, no właśnie w ogóle nie wiedziałam o czym oni mówią. Tak więc byłam w jakiś sposób zmuszona do nauki, właśnie przez tę barierę językową. Po jakimś czasie zaczęłam ogarniać język, ale uczyłam się dla pewności. Dzisiaj nie mam już żadnych problemów z językiem, ale skoro wspięłam się tak wysoko, kiepsko byłoby teraz spaść. Moje oceny rok temu były naprawdę dobre, pierwszy raz w życiu byłam z siebie dumna. Co rok,  pierwszego września obiecywałam sobie, że tym razem się uda, będę się uczyć i będę z siebie zadowolona. Nigdy się nie udawało, aż do teraz. Pewnie zauważyliście, że często wspominam o tym, że mam dużo nauki. Wiem, że wiele osób twierdzi/ myśli że tutaj w Szwecji to jest ''lajcik''. Poniekąd jest tu trochę racji, bo czasami, uczymy się tak oczywistych rzeczy, że jestem wręcz pewna tego, że polscy uczniowie o 5 lat młodsi mają taką wiedzę, że spokojnie ogarneliby to, o czym ja uczę się w drugiej liceum. Z tym, że tutaj podchodzimy do każdego tematu, z innej strony, robimy przeróżne analizy, patrzymy na rzeczy z innej strony. Czasami myślę sobie ''matko, jak ja mogłam tego nie wiedzieć przecież to takie oczywiste?'' Ale, nie zawsze tak jest. Nie zawsze uczymy się tak jasnych i zrozumiałych rzeczy.. Czasami przychodzę ze szkoły i nie wiem za co się zabrać, bo jest tak dużo rzeczy do zrobienia. Wiem, że wy w Polsce też macie trudno, ale pomyślcie jak trudno byłoby uczyć się na przykład matematyki w innym języku. Nie wspomnę o WOS'ie , gdzie trzeba wykuć na pamięć słowa które są dłuższe niż całe to zdanie. 

2014/10/23

THURSDAY



futerko, bluzka GINA TRICOT / spodnie TESSIE / zegarek MICHAEL KORS

2014/10/14

HOMEMADE CHAI TEA LATTE

Kiedy wspomniałam o tym, że uwielbiam chai latte, napisaliście mi, że chcielibyście przepis na taką ''kawę''. Dlatego, muszę wam od razu powiedziec, że chai latte, to nie kawa. Choć rzeczywiście sama odniosłam takie wrażenie, pijąc ją pierwszy raz w espresso house. Cóż, chai latte to nic innego jak herbata z mlekiem i przyprawami. Uwielbiam pić jesienią, jako taki dodatek do serialów. Zdrowsze niż kawa, a do tego pyszne.



SKŁADNIKI:
-1 torebka herbaty chai masala
-szczypta wanilii w proszku
-szczypta Cynamonu
-szczypta kardamonu
-szczypta cukru
-mleko


WYKONANIE:
Zagotuj wodę.
Do kubka włóż herbatę, następnie zalej spód szklanki wrzątkiem.
Do herbaty dodaj trochę cynamonu, kardamonu, wanilii w proszku oraz cukru.
Wszystko razem wymieszaj i przecedź przez sitko.
Następnie z ciepłego (nie gorącego) mleka ubij piane.
Tak spienione mleko, przelej ostroznie do kubka z herbata.
I voilá gotowe!


Oczywiście pamiętajcie, że istnieje także alternatywa dla leniwych. Zawsze można zamówić sobie gotowy już chai latte proszek z internetu. Sama taki posiadam. Kupiłam go w kawiarni, w której właśnie pierwszy raz piłam chai latte. Wykonanie banalnie proste, wystarczy tylko wymieszać ten proszek ze spienionym mlekiem, dwie minutki i herbatka mleczna gotowa!!! W kawiarni zapłacicie za nią około 15 zł, proszek o pojemności 340 g kosztował mnie mniej więcej 40 zł. Na pewno do najtańszych nie należy, ale w przeliczeniu i tak lepiej opłaca się kupić coś takiego. Tym bardziej, że jest bardzo wydajne!


2014/10/11

NOW

.. wykorzystuje ostatnie ciepłe balkonowe chwile, chociaż kto wie, być może będzie ich więcej.