2015/12/17

17.12




Trudno uwierzyć, że za tydzień mamy już święta! Wyobrażacie sobie, że śniegu u nas brak? W Skandynawii? Kiedy mieszkałam w Polsce, wyobrażałam sobie Szwecję jako kraj, który zimą zamienia się w biały raj. Suprise, śniegu nie ma, mamy po 8-10 stopni i z jednej strony to bardzo korzystna pogoda dla mnie rowerzystki, która codziennie przemierza 10-minutową drogę do szkoły. Śnieg w połączeniu z rowerem to istne piekło. Mogłabym jeździć busem, ale to byłaby totalna paranoja, ponieważ mieszkam tak blisko szkoły, że gdybym miała czekać na busa 30 minut to pewnie wybrałabym się na pieszo. W każdym bądź razie, zgadzam się na śnieg, ale dopiero jutro, wtedy zaczyna mi się bimbolenie. Wyobrażacie sobie, że jestem wolna aż do 8 stycznia? Coś pięknego. Na pewno postaram się o to aby był to dobrze wykorzystany czas. D jest wolny, więc bardzo się cieszę, że będziemy mieli trochę czasu dla siebie. Czas z najbliższymi docenia się dopiero wtedy kiedy się go nie ma. I to jest takie prawdziwe. Doceniam każdą minutę z D. Nie musimy robić niczego nadzwyczajnego, może być to serialowy wieczór czy wspólne przygotowywanie obiadu, drobnostka.



2015/12/11

CHRISTMAS GIFT IDEAS'15


Co rok to samo, a mianowicie? Problemy ze znalezieniem odpowiedniego prezentu. Oczywiście nie każdy styka się z tym problemem. Wierzę, że część z was zna na tyle swoich bliskich, bądź też przeprowadziła z nimi wywiad i doskonale wie co kupić by na ich twarzy wywołać uśmiech. Jeśli należycie do tej grupy to ogromnie wam zazdroszczę, bo ja prawie cały listopad i grudzień spędzam na szukaniu prezentów. Prezent dla D mam już w połowie za sobą, ale mimo wszystko gdy rozmawiamy i on twierdzi, że będę w 100 % procentach zadowolona z jego prezentu, zastanawiam się czy mój wybór dla niego był tym właściwym.

Myślę, że najważniejszą rzeczą gdy kupujemy komuś prezent, jest to aby ten prezent był po prostu przemyślany. I uwierzcie mi, że nawet tani ale przemyślany prezent może mieć większą wartość niż ten drogi kupiony bez zastanowienia. Myślę, że każdy kiedyś dostał prezent z którego był zupełnie niezadowolony. Ja staram się zawsze cieszyć z każdej rzeczy którą otrzymuję, ale niestety mi też przytrafiło się dostać coś co było kupione bez jakiejkolwiek myśli. Myślę, że to zauważa się od razu. Jestem też dużym przeciwnikiem podarowania komuś kart upominkowych, według mnie totalny brak kreatywności, który świadczy tylko o tym, że nie chciało nam się poświecić czasu na kupno prezentu.

Pierwszy krok do właściwego prezentu to wywiad, zapytajcie osobę co sobie życzy, najlepiej w różnych kategoriach cenowych, żebyście mogli wybrać coś co będzie pasowało do waszego budżetu. Z reguły trafiamy jednak na takie niezdecydowajki, jak mój D, które mówią ''e tam, ja wszystko mam, a jeśli mi coś potrzeba to kupię to sam''. No i wtedy przechodzicie do planu B, czyli tak zwana obserwacja. To właśnie dzięki obserwowaniu, znalazłam prezent dla mojego D. Niestety, choć bardzo bym chciała nie mogę wam zdradzić co to jest. Ale na pewno wszystko ogłoszę po 24 grudnia.


Gdy wywiad i obserwowanie zawiodą czas na poszukiwania. Wybierzcie się do pobliskiej galerii i z pomocą koleżanki, kolegi, siostry bądź brata spróbujcie znaleźć coś oryginalnego. Co dwie głowy to nie jedna. Jednak pamiętajcie liczy się myśl. To przede wszystkim. Wiem, że do świąt nie zostało dużo czasu, dlatego też serwuję wam dzisiaj pomysły na prezenty świąteczne. Są to rzeczy, które ja kupiłabym dla swoich bliskich, bądź też sama chciałabym dostać. Mam nadzieję, że pomogę wam choć troszeczkę w wyborze!











2015/12/01

ZIMOWE FAWORYTY



Ostatni post z ulubionymi produktami był dość dawno temu, więc stwierdziłam, że czas na małe odświeżenie. Pewne rzeczy się zmieniły, a pewne nie. W dzisiejszym poście zamieszczę tylko te nowości, produkty, które skradły moje serce w ostatnim czasie. 


HOLLISTER SKYLER to perfumy, które skradły moje serce już latem, kiedy to ja i D byliśmy w Stockholmie. Sama nie wiem dlaczego ich wtedy nie kupiłam. Od jakiegoś czasu jestem bardzo wybredna, zanim coś kupię muszę przemyśleć dziesięć razy i zazwyczaj wychodzi na to, że rezygnuję z zakupu. Jednak kiedy byliśmy w Warszawie znów natknęłam się na te perfumy no i wtedy zdecydowałam, że muszę je kupić. Pachną cudownie. Za 50 ml płacimy około 120 zł (o ile pamięć mnie nie zawodzi).

Zalotka firmy ELITE to też rzecz kupiona w Polsce, w rossmanie. Cena około 10 zł? Szczerze nie mam pojęcia, ale warto sobie taką zakupić, cudownie podkręca rzęsy!

O EFFACLAR DUO na pewno gdzieś już wspominałam, to mój stary przyjaciel i szczerze mówiąc, dopiero teraz gdy znowu do niego wróciłam, zaczęłam na nowo go doceniać. Idealna konsystencja, pachnie dość przyjemnie no i oczywiście doprowadza cerę do stanu prawie idealnego. Cena około 50 zł.

ZOEVA 109 to pędzelek, który używam do rozświetlacza i muszę wam powiedzieć, że spełnia on idealnie swoją funkcje. Jak najbardziej na tak. Cena około 50 zł.

ESTEE LAUDER DOUBLE WEAR, a o nim mam naprawdę wiele dobrego do powiedzenia. Jest to na pewno pokład idealny prawie dla każdej cery, dojrzałej, tłustej, mieszanej i trądzikowej. Z racji tego, że jest on dość matowy być może nie będzie dobrą propozycją dla cery suchej. Double Wear należy do grupy podkładów ciężkich, dlatego też trzeba uważać z ilością, gdy przesadzimy może być widoczny. Jest to na pewno coś co zakryje wam każdą niedoskonałość. Cera po nałożeniu podkładu wygląda nieskazitelnie. Cena to około 170 zł.


ISADORA NUDE SENSATION to podkład, który odkryłam kilku miesięcy temu. Myślałam, że do końca życia zostanę z Double Wear i że nigdy nie znajdę niczego z niższej półki, aż tu nagle bum i pojawił się. Cudo. Dosłownie. Najlepsze w nim jest to, że mimo tego, że jest bardzo kryjący to nie czuć go na twarzy, jest bardzo lekki i nie tworzy maski. Cena około 100 zł.

Ostatnio zamówiłam sobie róż THE BALM FRATBOY i jest to jeden z najlepszych jakie kiedykolwiek używałam. Śliczny, bardzo naturalny kolor, który długo się utrzymuje oraz bardzo ładne tekturowe opakowanie. Cena około 60 zł.

ZOEVA 101 to mój faworyt jeśli chodzi o pędzle, używam go głównie do bronzera, ale spisałby się świetnie jako pędzel do różu bądź do pudru. Cena około 80 zł.

Ostatni produkt to mój lakier z INGLOTA w odcieniu 874, uwierzcie mi lub nie, ale od czasu kiedy wróciłam z Polski, mam go bez przerwy na paznokciach. Długo marzył mi się taki kolor i w końcu znalazłam. Jeśli chodzi o cenę, to nie mam pojęcia, ale myślę, że około 20-25 zł?




2015/11/23

WAWA


11.11
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Jestem świeżo po powrocie z Warszawy i po raz kolejny
przy wylądowaniu w Szwecji towarzyszyło mi to samo uczucie, uczucie trudne do opisania. Jednym słowem nazwałabym to ''dom''. Jeszcze jakiś czas temu domem była dla mnie Polska, przy każdej wizycie w ojczyźnie serce biło dużo szybciej i w jakiś sposób czułam ogromną tęsknotę za krajem z którego pochodzę. Od jakiegoś czasu wszystko się zmieniło, domem jest dla mnie Szwecja. Nie potrafię spojrzeć na Polskę w ten sposób co kiedyś, zawsze będę dumna z tego, że jestem polką, ale cieszę się, że doszłam do takiego punktu, gdzie kraj w którym mieszkam stał się dużą częscią mojego życia. Przypuszczam, że po części ma to związek z D, w Szwecji widzę moją przyszłość z nim i nie wyobrażam sobie powrotu do ojczyzny.

W każdym bądź razie w sobotę o godzinie 14.20 wyruszyliśmy w stronę Warszawy i już godzinę później byliśmy na miejscu, wiatr tego dnia był naprawdę silny i właśnie to przyczyniło się do naszego szybkiego dotarcia na miejsce. Wylądowaliśmy, szybko po bagaże, taksówka i do hotelu. Hotel nazywał się Victoria Sofitel i zdecydowanie spełnił nasze oczekiwania. Kolacje zjedliśmy w restauracji lokal 14, a tuż po tym wróciliśmy do hotelu i wybraliśmy się na przetestowanie basenu. Niedziela mimo tego, że zapowiadany był deszcz, była dość ładna. Tego dnia odwiedziliśmy muzeum, zwiedziliśmy starówkę, złote tarasy, tk maxx i inne ciekawe miejsca. Na poniedziałek mieliśmy zaplanowaną galerie motoków i hollister! Pobyt w Warszawie zaliczam do udanych, uważam, że te 3 niepełne dni wystarczyły nam w zupełności. Zwiedziliśmy to co zwiedzić chcieliśmy, kupiliśmy to co chcieliśmy i zdążyliśmy zatęsknić za domem.


23.11
Musicie mi wybaczyć fakt, że dodanie tego postu zajęło tak dużo czasu, niestety miałam mały problemix z załączeniem zdjęć do posta.










2015/10/22

SZKOLNE WYGŁUPY

Czwartek zaczyna się cudownie. O 5.40 zadzwonił budzik D, szybkie śniadanko, 5 minutowy makijaż i do lekcji, a raczej moich trzech wspaniałych sprawdzianów, które czekają mnie za kilka godzin. Nawet nie wyobrażacie sobie jak bardzo marzę o dniu jutrzejszym. Od 10 do 14, bimbolenie level max. Szczerzę mówiąc to nie powinnam tutaj być, powinnam uczyć się na angielski i szwedzki, a ten trzeci sprawdzian, to przecież jakaś katastrofa, miejmy nadzieję, że mój mózg będzie dość łaskawy wobec mnie i nie będzie miał problemu z wchłanianiem wiedzy. Tak czy owak, ten jutrzejszy piątek marzy mi się z tego powodu, że zaczynają mi się ferie, tak jesienne ferie, co prawda czekają mnie trzy dni pracy, ale to tylko trzy dni, dam radę. No dobrze, czas na naukę. Trzymajcie się i bawcie dobrze się w szkole/pracy whatever macie zaplanowane na dzień dzisiejszy. 



2015/10/20

COCO&CLEAN

Święta coraz bliżej, a ja mam już listę pełną prezentów świątecznych, a jeden z nich to właśnie perfumy. Te u góry to zdecydowanie moje faworyty. Coco kupiłam jakieś dwa lata temu, kiedy to ja i Marysia, byłyśmy w Londynie. Cudowny zapach, bardzo mocny, wyrazisty, kobiecy. Utrzymuje się wieczność, poważnie! Gdybym nie prała ubrań, to pewnie pachniałyby tak cały czas. Perfumy godne polecenia z całego serduszka. Niebieskie cleanki, to taka miłość od pierwszego wejrzenia (powąchania). Pamiętam, że jakoś przypadkowo wpadły mi ręce i tak już tam zostały. Bardzo świeże perfumy, idealne do szkoły/pracy. Niestety, ale została mi po nich pusta buteleczka. Jednak wiem, że to nie moja ostatnia. Tak czy owak, pomyślałam, że może przyda wam się taki tipsiak, być może chcecie sprawić komuś prezent. A takimi perfumami, napewno nikt nie pogardzi.


2015/10/17

17 OCTOBER



Sobota i trzy tygodnie do wyjazdu do Polski. Wczoraj wieczorem postanowiliśmy z D pójść na spacer i podziwiać ''Lights in Alingsås'' - artyści, projektanci eksperymentują z oświetleniem i tak każdego roku między końcem września a początkiem listopada można podziwiać ich ciężką pracę, a po wszystkim wstąpić do jakieś kafejki na tak zwaną ''fike'' czyli kawe i ciasto. O 9 zjedliśmy śniadanie, a już około 10 leżałam w łóżku i przeglądałam zalando w poszukiwaniu idealnej torebki. Zbliża się godzina 12, a ja wciąż wyleguje się w łóżku i przy okazji podjadam słodycze D (mam nadzieję, że nie przetłumaczy sobie tego zdania). Mam wrażenie, że mam milion rzeczy do zrobienia, ale to nic jest sobota, więc wszystko jest pod kontrolą. Zaraz biorę się za ćwiczenia, później ogarnę trochę w pokoju, uszykuję się i w planach mam namówienie D na jakieś zakupy (mam nadzieję, że tego też nie przetłumaczy..)